Z DZIEJÓW PARAFII DRUGA POŁOWA XVIII W. – CZAS ROZBUDZONYCH NADZIEI WŁOŚCIAN STAROSTWA OJCOWSKIEGO NA POPRAWĘ ICH DOLI ( cz. V). Zapraszamy do przeczytania artykułu Pana Zygmunta Krzystanka. Artykuł ukazał się w Nr 82 (08/2020) NATANAELA, s. 5-6

Po rozprawie sądowej przeżywanej przez obydwie strony w dużym napięciu, stosunki po-między dworem i włościanami nie uległy poprawie. Nadal dochodziło do licznych konfliktów.
Chłopi niezwłocznie przystąpili do poszukiwania geometry do pomiaru gruntów. Ich delegaci zjawili się w Szycach, gdzie gościł geometra przysięgły Jego Królewskiej Mości, Jan Nepomucyn Czaki, major wojsk Wielkiego Księstwa Litewskiego, który zasługiwał na miano geometry „chłopskiego”. Był to syn węgierskiego emigranta, dopuszczony w 1768 r. do indygenatu polskiego szlachectwa. Jego ojciec, węgierski hrabia, był ulubionym nadwornym karto-grafem króla Stanisława Augusta. Czaki był starannie wykształcony, miał opinię znakomitego fachowca. Zawsze współdziałał z chłopskimi adwokatami i komisarzami. Chociaż był jednym z najdroższych geometrów, dawał choć cień nadziei udzielenia pomocy w ciężkiej walce z dworem (obciążenia finansowe skarżących gromad były znacząco wysokie). Czaki zwrócił się 16 listopada 1788 r. do starościny z prośbą o wyrażenie zgody na prowadzenie pomiarów, pisząc: „Pełniąc swój obowiązek od gromad na równi czynić to będzie obowiązkiem, jak gdyby i z strony JW Pani obligowany był-bym”. Niestety starościna długo zwlekała z podjęciem decyzji. 8 lipca 1789 r. nadszedł termin sądu zjazdowego. Do Jerzmanowic przybyło tylko dwóch komisarzy: Jan Miłoszewski – dziedzic Łaz, oraz Józef Habowski, a reprezentantem Referendarii, komisarzem z urzędu, był Kasper Męciszewski, który był jednocześnie pełno-mocnikiem gromad. Przeniesiono obrady do zamku ojcowskiego, gdzie osobiście stanęła starościna i funkcjonariusze dworscy. Komi-arze, powołując się na poprzedni dekret, zażądali przedłożenia map i dokumentów pomiarowych. Niestety pomiary nie zostały nawet rozpoczęte. Starościna obwiniła Czakiego, oskarżając go o zwodzenie chłopów. Obie strony odroczyły termin rozprawy do czasu ukończenia pomiarów.Dopiero referendarz duchowny biskup Tymoteusz Gorzeński przekonał starościnę o sumien-ności i doskonałości majora Cza-kiego i o korzyściach finansowych jakie można osiągnąć przez zaangażowanie z gromadami wspólne-go geometry. Jednak dopiero we wrześniu starościna powierzyła Czakiemu pomiary, przesyłając mu 10 czerwonych złotych.W połowie maja 1790 r. Czaki przysłał do Jerzmanowic siedmioosobową grupę swoich po-mocników, którzy byli absolwentami szkół średnich i wyższych, przygotowującymi się do zawodu mierniczego. Ich kwaterą były domy mieszkańców Jerzmanowic. Podzieleni na grupy rozpoczęli pomiary od razu w trzech wsiach, a po ich ukończeniu przenosili się do następnych. Całość dozorował, w zastępstwie Czakiego, szlachetny Franciszek Obuchowicz, do-brze wyszkolony. Gromady wspólnie zaopatrywały geometrów w żywność, podwody (obowiązek dostarczania koni i wozów) oraz furaże (pasza dla koni). Starościna nie tylko nie pomagała, ale przez oszczędność dawała do ogrzewania domów zajętych przez mierniczych drzewo „strasznie mokre, gniłe, zgoła wybiórki”. Jednocześnie dworscy służą-cy podburzali jerzmanowickich chłopów, namawiając ich do niepłacenia składek na po-miary. Starościna nasiliła represje wobec przywódców chłopskich. Gdy Adamczyk z Jerzmanowic nie chciał odbierać od posłańca wezwania stawienia się na zamku, starościna rozkazała doprowadzić go siłą. Adamczyk we własnej obronie „na przysłanych z zamku ludzi zerwał się i żonie na gwałt gromadę zwoływać kazał, a nareszcie i chałupę podpalić”. Żona z płonącą szczapą wybiegła, aby podpalić własny dom i z synem „tumult wielki we wsi uczyniła”. Zbiegli się mieszkańcy, również kobiety, uzbrojeni w pałki i drągi. „Adamczyka żadnym sposobem brać nie dali, posłanych ze dworu ludzi czym mogli bili, a nawet zębami gryźli, i ci uchodząc z życiem z chałupy Adamczyka ustąpić musieli”.
W ciągu dwu i pół miesiąca geometrzy ukończyli pomiary wszystkich gruntów gromadzkich. Czaki zweryfikował pomiary, ukończył pracę 19 sierpnia i przystąpił do sporządzenia map wsi, które jednak nie zachowały się do dzisiejszych czasów. Gdy kontynuował pomiary folwarków i lasów dworskich, napotkał sprzeciw starościny, która słała skargi, manifesty i protesty do Referendarii. Starościna, skoligacona z możnymi i wpływowymi rodami Korony, goszcząca na Zamku Ojcowskim króla Stanisława Augusta 5 lipca 1787 r., który trzymał do chrztu jej córkę Marię Salomeę (okoliczni mieszkańcy podziwiali orszak królewski z biskupem Adamem Naruszewiczem), nie mogła ścierpieć obecności w swoich dobrach syna węgierskiego imigranta, którego dopiero w 1768 r. dopuszczono do indygenatu polskiego szlachectwa.
Gromady królewskiego starostwa ojcowskiego miały więc zwierzchnika i przeciwnika bardzo potężnego. Należy podziwiać determinację ówczesnych mieszkańców, zwłaszcza Jerzmanowic, ich solidarność , dobrą organizację i upór w dążeniu do celu.
Nasuwa się pytanie czy współczesne pokolenie byłoby stać na takie przedsięwzięcie i zaangażowanie dla dobra wspólnego?
Dalsze losy tych dziejów w następnym numerze NATANAELA.