KAPLICA ŚW. JANA CHRZCICIELA

W związku z rozpoczęciem przez Pana Kazimierza Tom­czyka przygotowania materiałów do opracowania monografii wsi i parafii Jerzmanowice, odbyła się ich kolejna prezentacja, dotycząca m.in. kaplicy p.w. św. Jana Chrzciciela.
Na temat powstania tej najstarszej budowli i szpitala, przytułku dla ubogich, w naszej parafii utrwaliło się wśród parafian parę legend. Te legendy również są kolportowane na mapach turystycz­nych, tablicach informacyjnych, z których można się dowiedzieć, że kościół przyszpitalny został wzniesiony w 1696 r. z fundacji Jana Sroczyńskiego, krakowskiego mieszczanina, uczestnika Odsieczy Wiedeńskiej. Nie ma jednak żadnego dowodu na to, że Sroczyński, który urodził się w Jerzmanowicach w 1614 r. opuścił Jerzmanowice około 1645 r. i nie wiadomo czy w wieku 69 lat mógł brać udział w kampanii wiedeńskiej.

Jeszcze inną legendę opisał w swoim wierszu z 1934 r. pt. „Kaplica Królewska” Andrzej Derejski z Jerzmanowic. Oto jego fragment:

„Dolina Jerzmanowska z okolic Ojcowa,
Odległa o trzy mile o miasta Krakowa,
Zaczyna się od drogi, którą król Jan Trzeci
Szedł na obronę Wiednia z potęgą swoich kmieci
I tu spędził noc pierwszą w wojennej wyprawie,
W namiocie ustawionym pod lipą na trawie.
Następnego dnia wcześnie, przed wschodem słońca,
Gdy armie królewskie ciągnęły bez końca,
Król klęczał przed ołtarzem na skromnym kobiercu,
Słuchając mszy polowej z wielką skruchą w sercu,
Tak kończył swą modlitwę:
„Boże! Oto Ci uroczyste składam ślubowanie,
Że w tym miejscu przybytek wiary Twojej stanie,
Jeśli wojsku mojemu dasz potrzebne męstwo
I odniesie nad wrogiem kościoła zwycięstwo.
Jak wiemy z historycznej w tej sprawie powieści,
Którą się dziś złośliwie przeinacza w treści
Oręż polski pod Wiedniem na wieki się wsławił,
A król wróciwszy z wojny kaplicę postawił
Na miejscu gdzie podczas mszy zrobił ślubowanie
I patrona swojego nadał jej wezwanie”.

Okazuje się jednak, że wszelkie dokumenty historyczne świadczą o prozaicznej przyczynie budowy kaplicy pw. św. Jana Chrzciciela i szpitala, przytułku dla ubogich.
W tych czasach, trzydzieści lat po „potopie szwedzkim”, cały kraj, również nasz region, znajdował się w wielkim ubóstwie. Najazd szwedzki wyrządził więcej szkody i zniszczeń niż dwie wojny światowe. Przykładowo, w Jerzmanowicach opustoszało 76 procent gospodarstw.
W Jerzmanowicach i Gotkowicach było obsianych tylko 8 łanów, a 22 leżały odłogiem i było tylko 34 chałupy, w tym 8 nowo osadzonych przez starostę. Głód i epidemia dżumy spowodowały spustoszenie. Szwedzi rabowali wszystko: żywy inwentarz, w tym zwierzęta pociągowe, ziarno, również do siewu i zostawiali „ziemię spaloną”, aby kraj nie mógł się już wzmocnić. W zdobytych miastach oprócz rabunku żądali jeszcze wysokiego okupu, nie dając gwarancji, czy po jego wpłaceniu miasto nie będzie spalone. Istnieje pogląd, że potrzebnych było stu lat do obudowy gospodarki do poziomu sprzed „potopu”.
Jak mogło dojść do takiego upadku potężnego Królestwa Obojga Narodów? Przypomnijmy. Otóż większość szlachty i magnatów polskich uznała zwierzchność szwedzką, w tym pułkownik kwarcianych wojsk zaciężnych Jan Sobieski. Zdradził króla polskiego Jana II Kazimierza i złożył 16 października 1655 r. przysięgę na wierność królowi szwedzkiemu Karolowi X Gustawowi. Walczył o poszerzenie zdobyczy szwedzkich na terenie Polski północnej, dlatego nie brał udziału w oblężeniu Jasnej Góry, gdzie oprócz trzech tysięcy Szwedów było również osiemset polskiej jazdy.
Pułkownik Jan Sobieski zrekompensował jednak wszystkie szkody wyrządzone Polsce: przechodząc 24 marca 1656 r. pod komendę Stefana Czarneckiego i walcząc ze Szwedami o wyzwolenie Polski i odzyskanie utraconych miast i zamków, a następnie już jako hetman koronny i król Jan III Sobieski został naszym bohaterem narodowym.
Podobnie postąpił przeor klasztoru na Jasnej Górze, o. Augustyn Kordecki, który uznał zwierzchnictwo szwedzkie, ale zabronił wstępu Szwedom do tej świątyni i zadbał o skuteczną obronę wielotygodniowego oblężenia.
Fundacje i bractwa miłosierdzia budujące takie szpitale, były jedynym ratunkiem dla ubogich. Zarządzenie prymasa Michała Poniatowskiego zobowiązywało wszystkich proboszczów do budowy w każdej parafii takich przytułków. Fundacja jerzmanowicka była kroplą w morzu potrzeb. Szczegóły jej powstania, udokumentowane w materiałach znajdujących się w archiwach, poznamy w kolejnym numerze NATANAELA.

Tablica informacyjna mówiąca o pozyskaniu
środków na remont kaplicy z MKiDN