Z DZIEJÓW PARAFII
DRUGA POŁOWA XVIII W. – CZAS ROZBUDZONYCH NADZIEI WŁOŚCIAN STAROSTWA OJCOWSKIEGO NA POPRAWĘ ICH DOLI (cz. VI).
Zapraszamy do przeczytania artykułu Pana Zygmunta Krzystanka. Artykuł ukazał się w Nr 83 (09/2020) NATANAELA, s. 3-4

Po ostatnio przytoczonych faktach wydawać by się mogło, że spór pomiędzy starościną ojcowską Marianną z Dębińskich Załuską, a gromadami starostwa ojcowskiego zmierza do pozytywnego rozstrzygnięcia. W rzeczywistości sprawy potoczyły się w odwrotnym kierunku.
Woźny przysięgły Antoni Kołodziejczyk doręczył wszystkim zainteresowanym wezwanie wzywające do stawienia się na komisji 29 października 1790 r. „na gruncie starostwa”. W wyznaczonym terminie na zamku ojcowskim, zjawiło się czterech komisarzy dworskich, natomiast przed sądem nie zjawił się żaden komisarz chłopski i żaden organizator wystąpień chłopskich. Komisarze dworscy, za nieprzybycie na rozprawę, orzekli ukaranie gromad grzywną na rzecz Załuskiej.
Starościna oskarżyła również majora Czakiego o niewywiązanie się z umowy, przeciąganie pomiarów i że dla gromad „Imci Czaki więcej patronem niż geometrą być się okazał”. Komisarze nakazali starościnie zaangażować natychmiast nowego geometrę do wykonania pomiarów do 20 maja 1791 r. i rozprawę odroczyć do tego terminu. Starościna powiadomiła Referendarię o zaangażowaniu nowego geometry przysięgłego Jana Majewskiego z Krakowa, polecając mu wykonanie pomiarów i map wsi starostwa, a cały dotychczasowy koszt pomiarów przerzuca na gromady. Była to więc jawna zmowa, wcześniej ukartowana, pomiędzy starościną i przychylnymi jej komisarzami.
W tym samym dniu przybyli do Jerzmanowic dwaj komisarze gromadzcy. Oczekując na przybycie dworskich komisarzy na sąd zjazdowy, obwołali przez woźnego odroczenie rozprawy do wtorku 2 listopada, z powodu niedzieli i Wszystkich Świętych. Właściwy przewód sądowy rozpoczął się
w Jerzmanowicach dopiero 3 listopada. Swą obecność w imieniu gromad zgłosili wójtowie wszystkich gromad starostwa ojcowskiego. Byli też posesorzy gruntów karczmarskich, młynarze Mateusz i Magdalena Jurgowie, jak również proboszcz jerzmanowicki ks. Wojciech Nidecki i proboszcz smardzowicki ks. Zygmunt Włyński. Komisarze stwierdzili brak drugiej strony procesowej i wezwali gromady do złożenia dokumentów pomiarowych dokonanych przez majora Czakiego.
Wójtowie wręczyli komisarzom instruktarze i 3 mapy: pierwsza obejmowała Gotkowice, Jerzmanowice i Bębło, druga Wielką Wieś, trzecia Smardzowice, zamek ojcowski i osady nad Prądnikiem. Niezwłocznie przystąpiono do ich weryfikacji. Rozpoczęto od otoczenia zamku. Mierzono długość i pochyłość spadzistych dróg w skalistych wąwozach. Lustrowano działki czynszowników, przyjmowano i wpisywano do protokołu skargi poddanych, którzy tłumie towarzyszyli tym czynnościom.
Komisarze przenosili się z jednej wsi do drugiej. Na mapach zaznaczali kolorami gatunki gruntów gromadzkich sklasyfikowanych przez Czakiego, czasem nanosili poprawki, a w każdej wsi przemierzali kilka gruntów,
sprawdzając ich kształt i obszar z mapą. Ziemię przemierzano największą
ze stosowanych w tych czasach miarą dla województwa krakowskiego, tj. łanem frankońskim większym o powierzchni 50 morgów 138 prętów geometrycznych.
Ustalono, że tylko niewielka ilość ziemi została zaliczona do gruntów średnich, nie podlegających bonifikacji. Odliczono wszelkie nieużytki, siedliska, co znacznie zmniejszyło ilość łanów obciążonych świadczeniami na rzecz dworu.
Komisarze gromadzcy ustalili areał lokacyjny wszystkich wsi starostwa na 79 łanów frankońskich większych, a gruntów użytkowych „pod powinność” tylko 20 łanów. Reszta byłaby zwolniona od świadczeń na rzecz dworu.
Zupełnie inaczej wypadło ustalenie tej najważniejszej sprawy dla włościan przez komisarzy dworskich w dekrecie wydanym rok później, 1 września 1791 r., po ukończeniu pomiarów przez Jana Majewskiego. Wskazując liczbę łanów „pod powinność” uznali większość za średnie i dobre. Nieurodzajność gruntów była wynikiem lenistwa chłopów, złej uprawie ziemi i niewłaściwego nawożenia. Uszczuplili grunta gromadzkie o 27 łanów, czyli około 30% ziemi chłopskiej przyznali dworowi, a liczbę łanów objętych powinnościami podwoili z 20 na 40, co dwukrotnie podniosło wymiar świadczeń na rzecz dworu.
Nie zdarzyło się jeszcze w żadnym procesie referendarskim na terenie Rzeczpospolitej aby decyzje dwóch komisji, gromadzkiej i dworskiej, tak bardzo się różniły od siebie. Porównanie orzeczeń komisarzy gromadzkich i dworskich daje obraz tej różnicy stanowisk i wyjaśnia o jak wielką stawkę walczyli na drodze prawnej nasi przodkowie.
Komisarze gromadzcy uznali Mariannę Załuską winną wszystkich zarzutów przedstawionych przez chłopów i nałożyli na nią karę 5 zakładów starościńskich i 2000 złp, płatne gromadom jako wynagrodzenie nadpłaconych powinności, krzywd i częściowy zwrot kosztów sądowych.
Administrator i ekonom starostwa zostali skazani na 2 tygodnie wieży za niesłuszne bicie chłopów.
Uznano wszelkie pretensje poddanych dotyczące korzystania z lasów. Ponieważ proces był korzystny dla wszystkich poddanych, obciążeni kosztami procesu mieli być wszyscy gospodarze, nie tylko ci, którzy czynnie uczestniczyli w jego prowadzeniu.
Zupełnie inaczej brzmiał dekret komisarzy dworskich, wśród których był Jan Miłoszewski, dziedzic Łaz. Wszelkie pretensje poddanych zostały uznane jako niesłuszne i godzące w dobre imię starościny. Skazywał gromady na zapłacenie 5 zakładów starościńskich na rzecz dworu, natomiast organizatorów wystąpień: Tomasza Adamczyka, Jana Sołtysika, Piotra Pogana, Szymona Niedziołkę i Stanisława Krawczyka „onychże jako gwałtów popełnionych dowódców […] lubo większe daleko kary zasłużyli […] ażeby więzienie ratusza krakowskiego zasiedli, oneż tygodnie 4 za kłódką wysiedzieli, a po wyjściu każdy z nich w obliczu gromad starostwa ojcowskiego w czasie pierwszego jarmarku, przy osobie od dworu zesłanej stem rózg na ciele był ukarany mieć chcę […] na potym od podobnej zuchwałości pod karą wypędzenia ze wsi wstrzymać onymże surowo przykazuję”.
Od dekretów komisarskich przysługiwało stronom prawo odwołania do Referendarii, jako postępowanie apelacyjne.
Nadzieje włościan na poprawę swego bytu były naprawdę rozbudzone, ale czy realne? Warto śledzić opis tych dziejów w następnym NATANAELU.