Z DZIEJÓW PARAFII
WSPOMNIENIA Z POŁOWY XX WIEKU (cz. 2) Zapraszamy do przeczytania artykułu Pana Zygmunta Krzystanka. Artykuł ukazał się w Nr 108 (11-12/2022) NATANAELA, s. 8-9.

W przedostatnim numerze NATANAELA rozpocząłem opis wspomnień ucznia szkoły podstawowej z połowy XX wieku,
z ciężkich, powojennych czasów, gdy mieszkańcy żyli jeszcze w skrajnym ubóstwie.
Ciężka praca wszystkich osób, od najmłodszych, a starszych aż do ostatnich chwil sprawności fizycznej, dawała szansę na przeżycie kolejnego roku. Ówczesnemu pokoleniu ZUS powinien zaliczać staż pracy do emerytury od 8. czy 10. roku życia… Dzieci szkolne miały przydzielone codzienne obowiązki lżejszej pracy w gospodarstwie nie dlatego, że rodzice
ich nie kochali, ale dlatego, że osoby dorosłe były zajęte ciężką mało wydajną pracą ręczną. Latem była to praca na roli, a zimą młócenie zboża cepami, również przemiał zboża na żarnach, jak przed wiekami. Nie było jeszcze energii elektrycznej i do dyspozycji była tylko końska siła pociągowa. Przed II wojną światową było w Polsce ok. 3 milionów koni roboczych, a po wojnie pozostało jeszcze ok. 1,5 miliona (obecnie w gospodarstwach rolnych jest ok. 150 tys. koni). W zamożniejszych gospodarstwach pojawiły się pierwsze kieraty z zaprzęgiem konnym, które służyły do napędu młocarni i sieczkarni. Na terenie naszej Parafii i całej obecnej Gminy, nie było dróg bitych, utwardzonych, tylko drogi gruntowe, często na pochyłościach głębokie, przez wieki pogłębiane przez burze, gdzie nawet furmanki nie mogły się wyminąć. Pojazdy mechaniczne nie miały możliwości wjazdu na nasz teren. Nawet Niemcy robiąc drogę do masztu radiowego w Jerzmanowicach używali walca ciągnionego przez konie.
Najbliższa droga bita, utwardzona kamieniami, łączyła Olkusz ze Skałą przez Sułoszowę. Sejmik Powiatowy w Olkuszu w 1919 r. podjął uchwałę w sprawie budowy tej drogi, której wybudowanie trwało 10 lat, a jej otwarcie z wielką pompą nastąpiło dopiero 24 lipca 1929 r. z udziałem prezydenta Ignacego Mościckiego.
Dlatego na nasz teren nadal po II wojnie światowej zakupiony w Zagłębiu węgiel można było przywieźć tylko furmanką.
Furmanki wówczas jeszcze miały na kołach stalowe obręcze, a nie opony. Najczęściej zakupu węgla dokonywano w Sławkowie od górników, którzy posiadali deputat węglowy. Zwykle zapłatą za węgiel były produkty rolnicze jak
ziemniaki, kapusta, pszenica dla kur i gołębi, śliwki węgierki (również wędzone), Była to wymiana towarowa – barter.
Jednym koniem można było po utwardzonej drodze transportować tonę węgla do Sieniczna. Dalej, po piaszczystej drodze i pod górę – do Kogutka (powstała osada, należąca do gminy Olkusz, gdzie mieszka ok. 80 osób, przyjęła
nazwę Kogutek od blaszanego kogutka na szczycie stojącego tam krzyża), musiały być dwa konie. W Sienicznie musiał czekać drugi koń, a jeśli nie, to był wypożyczany z innej furmanki. Obydwa konie musiały wrócić do Sieniczna po drugi wóz. Ponieważ podróż z Sieniczna trwała jeszcze kilka godzin, wozacy wstępowali do gospody u Chwasta w Sienicznie na przysłowiowy gorący barszczyk, a dla koni po obrok i odpoczynek.
Druga podobna kombinacja z dwoma końmi była konieczna na trasie pod kościół w Przegini (ostre wzniesienie) i trzecia, ostatnia, w Przegini pod Bożą Mękę (przydrożna kapliczka na końcu wsi w kierunku Gotkowic, pod górę, po bardzo kamienistej, fatalnej drodze).
Przywieziona tona węgla zwykle musiała starczyć na cały sezon opałowy w jednym domu. W takich warunkach musiało przetrwać pokolenie naszych dziadków i rodziców.
Taki system zaopatrywania się w węgiel trwał aż do wybudowania w latach pięćdziesiątych DK 4, obecnie DK 94.

O K o g u t k u

Niedaleko Jerzmanowic jest miejscowość Kogutek. Zapewne wielu z nas przejeżdżając przez tą miejscowość pomyślała skąd pochodzi jej nazwa.
Początek miejscowości Kogutek ma związek z przydrożnym krzyżem, na którego szczycie znajduje się blaszany kogut – kogutek. Od niego właśnie wzięła nazwę osada Kogutek, która powstała po I Wojnie Światowej.
Symbolika koguta jest rozbudowana – budzi, rozprasza ciemność, oświetla drogę, jego pianie wzbudza żal i skłania do pokuty. W sztuce starochrześcijańskiej kogut jest symbolem zmartwychwstania. Od średniowiecza wizerunek koguta
jest umieszczany na wieżach kościołów, często nad krzyżem. Obrotowa blaszana figurka wskazywała kierunek wiatru, a w znaczeniu symbolicznym oznaczała zwycięstwo Chrystusa nad ciemnością i złymi duchami.