Z DZIEJÓW PARAFII 77 LAT PO ZAKOŃCZENIU NIEMIECKIEJ OKUPACJI (cz. 16). Zapraszamy do przeczytania artykułu Pana Zygmunta Krzystanka. Artykuł ukazał się w Nr 104 (06-07/2022) NATANAELA, s. 10-11
W ostatnim, maturalnym roku szkolnym zmobilizowaliśmy się na wycieczkę do Warszawy. Mogliśmy zobaczyć morze gruzów i próby osiedlania się Warszawiaków w prowizorycznych przybudówkach, czy szałasach pomiędzy gruzami. Jedynie prawdziwą i niezniszczoną Warszawę można było zobaczyć na Cmentarzu Powązkowskim, gdzie znajdują się mogiły około miliona osób z różnych epok.
Byliśmy świadkami budowy Pałacu Kultury i Nauki, daru Związku Radzieckiego, a osobiście Generalissmusa Józefa Stalina, który umożliwił niemieckiemu okupantowi zrównanie tego miasta z ziemią. Nie potrafiliśmy w naszych uczuciach wzbudzić wdzięczności za ten gest, a wręcz odwrotnie, wykonaliśmy gesty, których opis i nazwy nie nadają się do druku, gdyż mogły by być uznane na gorszące dla czytelników. Zgon Stalina nastąpił kilka miesięcy przed naszą maturą. 9 marca 1953 r. odbył się jego pogrzeb, ogłoszona została żałoba narodowa, przerwy w pracy, uruchomione zostały syreny fabryczne, a ponadto wymuszono bicie dzwonów kościelnych, w tym Dzwonu Zygmunta. Prywatnie dla Polaków był to powód do skrywanej radości i dowcipnych żartów.
W szkole często zdarzało się, że zamiast lekcji, byliśmy kierowani do prac społecznych, np. przy odgruzowaniu miasta lub pomocy przy zbiorach plonów rolnych w PGR – erach.
W tamtych czasach wszystkie soboty były pracujące oraz lekcje szkolne odbywały się we wszystkie dni robocze. Wiązało się to z uszczuplaniem kieszonkowego, którego powiększenie było bardzo trudne. Potrzeby były coraz większe – średnia wieku w klasie maturalnej znacznie przekroczyła wiek dojrzały. Brakowało nam pieniędzy na cele kulturalne, np. ciekawe filmy, czy pierwsze koncerty jazzowe , gdy władze zaczęły uchylać zakaz ich organizacji, jako zgnilizny kulturalnej Zachodu. Tylko niedziela była dniem legalnego zarobku. Otóż w niedzielę na stacje towarowe były podstawiane wagony z materiałami budowlanymi takimi jak workowany cement (po 50 kg) czy cegła luzem. Przedsiębiorstwa budowlane, aby uniknąć płacenia kary za przekroczenie terminu ich rozładunku, tzw. „osiowego”, organizowały ich rozładowanie na samochody ciężarowe. Praca była była ciężka, ale wypłata następowała zaraz po jej zakończeniu.
Warto przypomnieć, że po zakończeniu wojny wielu krajom, w tym Polsce, zagrażała klęska humanitarna. Dlatego przy ONZ powstała organizacja UNRRA, która gromadziła dary krajów zamożnych, nie zniszczonych wojną i rozprowadzała je do państw najbardziej zniszczonych, ratując je przed nędzą, głodem, chorobami i śmiercią. Największą pomoc otrzymały Chiny, następna była Polska, dla której wartość tej pomocy wynosiła ok. 0,5 mld ówczesnych dolarów. Ja również załapałem się na paczkę z żywnością dla wojska oraz na nowy, wełniany brytyjski mundur wojskowy, który – po ufarbowaniu na kolor granatowy – służył mi przez parę sezonów.
Kartkowe przydziały żywnościowe były bardzo skromne. Jednak po rozminowaniu, przez trałowanie, łowisk na Bałtyku, zaopatrzenie w ryby, a szczególnie dorsze, było nadzwyczaj obfite, ponieważ przez ponad sześć lat wojennych nie było żadnych połowów. Ciężar tych ryb osiągał wiele kilogramów.
Zbliżał się dzień zdawania matury. Aby zostać dopuszczonym do tego egzaminu, konieczne było uzyskanie np. z matematyki ocen pozytywnych z wszystkich działów. Nie wystarczyła średnia ocena pozytywna z całego przedmiotu.
W ostatnim roku szkolnym do naszej klasy dokooptowano pięciu marynarzy przeniesionych karnie ze Szkoły Morskiej w Gdyni. Powodem tego przeniesienia było uznanie ich za wrogów ludu. W latach czterdziestych zdali konkursowy egzamin wstępny do Szkoły Morskiej w Gdyni i byli przyjęci bez zastrzeżeń. Natomiast w latach pięćdziesiątych z powodu pochodzenia społecznego ich rodziców zostali uznani za wrogów ludu. Syn dyplomaty przedwojennego, syn policjanta, kułaka czy „badylarza”, nie mógł zostać np. oficerem na transatlantyku M/S Batory i mieć możliwości wypływania poza granice kraju. Dopiero w r. 1956, gdy nastąpiła „odwilż” i do władzy doszedł Władysław Gomułka, zostali oni zrehabilitowani, mogli ukończyć Szkołę Morską i spełnić swoje morskie marzenia.
Egzamin maturalny odbył się 19 maja 1953 r.. Na świadectwie dojrzałości mam oceny z 32 przedmiotów (oceny z religii już nie było). Zakończenie roku szkolnego, rozdaniem świadectw i Wieczorkiem Maturzystów nastąpiło 6 czerwca. Studniówki nastały dopiero w latach sześćdziesiątych. Nazwanie spotkania Wieczorkiem, a nie Balem Maturzystów, wynikało ze skromności programu i całego wydarzenia. Większość ubiorów była na tę okazję pożyczana, a zamiast pantofli pojawiły się sandały czy tenisówki, wyczyszczone pastą do zębów. Mimo wszystko było to uroczyste rozstanie się uczniów, którzy zdali maturę ze szkołą i całym gronem nauczycielskim.
Warto jeszcze dodać, że z żyjącymi jeszcze kolegami z tej klasy do teraz utrzymuję kontakt.