Ostatnie w tym roku i grupie spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla młodzieży w Przegini poświęciłyśmy tematowi trudnemu i książce, która szokuje do dziś, a która napisana została przez dwóch dziennikarzy (Kaia Hermanna i Horsta Riecka) na podstawie rozmów z nastoletnią narkomanką, nagranych w 1978 roku w Berlinie.
My, dzieci z dworca ZOO to pozycja klasyczna, której zapewne nie trzeba szczegółowo omawiać. Wystarczy wspomnieć, iż dotyczy ona dzieci w zatrważająco młodym wieku (12-15 lat), które sięgnęły po heroinę i całkowicie uległy nałogowi, podporządkowując mu wszystkie aspekty swojego życia.
Książka w sposób bezpośredni opisuje życie narkomana, który każdego dnia ma tylko jeden cel: zdobyć działkę. Życie, w którym ciało jest zdewastowane trucizną. Egzystencję bez jakiejkolwiek aktywności społecznej, bez realnych marzeń i, de facto, głęboko nieszczęśliwą.
Jednak uważny czytelnik, nawet jeśli wstrząśnięty naturalistycznym opisem narkomańskiego życia, dostrzeże głębszy sens tej opowieści: zobaczy, jak ważne jest, aby każdy człowiek wchodził w życie w rodzinie pełnej miłości oraz z poczuciem sensu i celowości życia.
Główna bohaterka bowiem przyszła na świat w rodzinie i środowisku pełnym przemocy, w którym nikt nie zainteresował się stanem psychicznym maltretowanych dzieci oraz nikt nie pokazał im sensu życia. Christiane nie dowiedziała się, jak pasjonująca może być nauka, dlaczego życie społeczne, mimo mankamentów, jest dla człowieka ważne, czemu praca zawodowa i pasje są wartością. Społeczeństwo nie dało jej nic, oprócz przemocy, lęku i nienawiści, dlatego ona odpłaciła mu pięknym za nadobne, kontestując zwykłe życie w całej rozciągłości i szukając ucieczki w narkotyku, który zawładnął nią już na zawsze.
Omawiana przez nas książka to dobra lekcja dla wszystkich, którzy są odpowiedzialni za dorastające dzieci, aby nauczyli je siły do budowania własnej, szczęśliwej egzystencji, mimo przeszkód, i umiejętności radzenia sobie z trudnymi emocjami i poczuciem krzywdy.